Jest połowa lat 50. i mieszkańcy Algierii coraz bardziej zdeterminowani są uwolnić się od kolonialnej administracji Francji. Z jednej perspektywy to walka o wolność, z drugiej reakcja na…
Jest połowa lat 50. i mieszkańcy Algierii coraz bardziej zdeterminowani są uwolnić się od kolonialnej administracji Francji. Z jednej perspektywy to walka o wolność, z drugiej reakcja na niebezpieczny ruch powstańczy. To, co wyróżnia to dramat, to stopień bezstronności, z jakim przedstawia historię. Francuzi jeszcze leczą swoje rany po opuszczeniu swojego indochińskiego imperium i są zdesperowani, by uniknąć kolejnej porażki tutaj. Lokalne społeczeństwo jest źle wykształcone i beznadziejnie słabo uzbrojone, ale ma przewagę mobilności i zaskoczenia, gdy starają się naśladować swoich orientalnych współczesnych. Żadna strona nie unika aktów brutalności, co jest tu poruszająco przedstawione, z tym że każdy w mundurze jest celem rebeliantów, a każdy w ogóle jest celem odpowiedzi. Ma to uczucie filmu dokumentalnego, z charakteryzacjami "La Ponte" (Brahim Hadjadj) i "ppłk. Mathieu" (Jean Martin) działającymi dobrze jako przewodnik dla obu stron historii, która przyniosła przegranych po obu stronach i przetestowała ludzkość każdego, gdy wszelkie pozory przyzwoitości czy kodeksu wojennego szybko przeszły do historii. Tutaj nie tylko obie strony są poddane osądowi, ale również dość nieskuteczne ONZ nie wypada zbyt dobrze (być może ograniczone przez potencjalne weto Francji?). Fotografia i efekty wizualne są bardzo skuteczne w prezentowaniu nam głównie miejskiej strefy wojennej, w której szkody uboczne były nieuniknione, i wydaje się, że cena, jaką obie strony były gotowe zapłacić. Historia scenariusza i jej wyniki są faktem, ale Gillo Pontecorvo używa dość znacznego stopnia kreatywności i wrażliwości, demonstrując, jak zdesperowane czasy mogą prowadzić do zdesperowanych środków - a może nawet trochę niechętnego szacunku. Czasami przemoc jest prezentowana klaustrofobicznie i nigdy nie jest to łatwe do oglądania.