W zimowej Kolorado uznany autor „Sheldon” (James Caan) wraca z trasy tylko po to, żeby zostać szczęśliwie uratowany przez właściwe interweniencje „Annie” (Kathy Bates), która okazuje się być…
W zimowej Kolorado uznany autor „Sheldon” (James Caan) wraca z trasy tylko po to, żeby zostać szczęśliwie uratowany przez właściwe interweniencje „Annie” (Kathy Bates), która okazuje się być pielęgniarką. Więcej niż to, jest wielką fanką jego twórczości i jasno daje do zrozumienia, że opieka nad nim to praca miłości, na którą jest dobrze przygotowana. Stopniowo jednak zaczyna zdawać sobie sprawę, że nie jest dokładnie tą kobietą, za którą się podaje. Jest uwięziony i odizolowany, a kiedy zaczyna sugerować, aby ożywić jedną z zapomnianych postaci ze swoich powieści - cóż powiedzmy tylko, że ma do dyspozycji dość unikalne metody przekonywania. Z nim jako swoim „gościem”, jego wydawczyni „Marcia” (Lauren Bacall) zaczyna się niepokoić, więc szybki telefon do lokalnego szeryfa sprawia, że „Buster” (Richard Farnsworth) staje się niedźwiedziem w powietrzu, gdy próbuje go namierzyć. Z „Sheldonem” uwięzionym i karmionym dawką środków uspokajających i torturowanym, staje się to wyścigiem, czy ktoś go w ogóle odnajdzie, nie mówiąc już o uratowaniu go od jego coraz bardziej obsesyjnej gospodyni. Niektóre z wyrazów twarzy Caana są tutaj super, zwłaszcza pod koniec - ale to groźnie anielski wysiłek od Bates, który tu kradnie show i sprawia, że jest to możliwe moja ulubiona adaptacja powieści Stephena Kinga. Zazwyczaj uważałem, że to rzadko najbardziej treściwe historie, ale tutaj dostarcza postacie, w które obaj mogą się zagłębić, a także dostarcza jedną z tych scen, które pozostaną w historii kina na zawsze. Ponury klimat ich otoczenia dodaje dodatkowego stopnia chłodu, a Rob Reiner udaje się zbudować i utrzymać dość duży stopień zagrożenia już dość wcześnie. To naprawdę nie jest dla tych, którzy mają słabe serca, ani prawdopodobnie dla tych, którzy kiedykolwiek wymazali popularną postać literacką!