Pamiętam pierwszy raz, kiedy to zobaczyłem - miałem dziesięć lat i byłem przerażony zakończeniem... Laurence Olivier jako „Lieberman“, łowca nazistów, który otrzymuje szczegółowe informacje od bardzo…
Pamiętam pierwszy raz, kiedy to zobaczyłem - miałem dziesięć lat i byłem przerażony zakończeniem... Laurence Olivier jako „Lieberman“, łowca nazistów, który otrzymuje szczegółowe informacje od bardzo młodego Steve'a Guttenburga („Kohler“), że jego długo poszukiwany wróg Dr. Josef Mengele (Gregory Peck) kwitnie w Paragwaju - i ma intrygujący trwający plan, który mógłby zapalić całe nazistowskie ruch. Co następuje, to podróż Olivera do Ameryki Południowej, gdzie musi udaremnić ten śmiertelny plan. Żaden z aktorów nie jest w szczytowej formie, faktycznie podczas wielu scen z Olivierem, spodziewałem się, że Neil Diamond wyjdzie śpiewając „Love on the Rocks” (nawet jeśli jesteśmy o 18 miesięcy za wcześnie). Cała sprawa ma na pewno coś groźnego, koncepcja ludzkiego zamknięcia i manipulacji ewolucją osoby jest przerażająco przedstawiona, gdy scenariusze dobrze budują się do mojego wyżej wspomnianego finału, który nawet teraz uważam za odpowiednio skuteczny. James Mason ma małą rolę jako nazistowski sługa „Siebert”, a Lilli Palmer jest całkiem dobrą jako córka Oliviera („Esther”) i dodają trochę głębi do tej zbyt długiej, ale przyzwoicie tempowanej tajemnicy. Co dziwne, pytania, które stawia, mają większą moc 40 lat po jego powstaniu, i nie sposób się nie zastanowić, jak realna mogłaby być cała ta rzecz...