Nigdy nie byłem największym fanem Richarda Gere'a, ale ten film zdecydowanie należy do jego lepszych występów. Jest to zarozumiały prawnik "Vail", biegły w zapewnianiu swoim klientom z przestępczego…
Nigdy nie byłem największym fanem Richarda Gere'a, ale ten film zdecydowanie należy do jego lepszych występów. Jest to zarozumiały prawnik "Vail", biegły w zapewnianiu swoim klientom z przestępczego środowiska uniknięcia sprawiedliwości. Gdy ogłaszane jest szokujące wieści, że arcybiskup został bestialsko zamordowany, decyduje się trochę pomóc pro bono broniąc młodego "Aarona" (Ed Norton) przed umiejętnościami oskarżyciela jego byłej dziewczyny "Janet" (Laura Linney). Kiedy rozgrywa się dramat sądowy, szybko ustalamy, że są tu tony, które kwestionują nie tylko to, kto zrobił co komu, ale także integralność ofiary i wielu jej dobrze połączonych współpracowników. Film należy jednak do Nortona. Jak jego postać się rozwija, przy wsparciu sondującej psycholożki "Molly" (Frances McDormand), odkrywamy, że są dziwactwa w jego charakterze, które ten aktor świetnie oddaje. W ostatnich dziesięciu minutach lub tak, wiele rzeczy układa się przed finałem, który jest zarówno nieoczekiwany, jak i perwersyjnie dość trafny. Jest trochę za długi i zajmuje może pół godziny, zanim zacznie się zagotowywać; ale gdy fabuła zaczyna się naprawdę rozwijać, staje się to wybitnym kryminałem z zawiłościami, zwrotami akcji i silnymi występami przez cały czas.