Zapewniono mroźne przyjęcie. Szpieg, który przyszedł z zimna, został wyreżyserowany przez Martina Ritta i zaadaptowany do scenariusza przez Paula Dehna i Guya Trospera na podstawie powieści o tym…
Zapewniono mroźne przyjęcie. Szpieg, który przyszedł z zimna, został wyreżyserowany przez Martina Ritta i zaadaptowany do scenariusza przez Paula Dehna i Guya Trospera na podstawie powieści o tym samym tytule napisanej przez Johna le Carré. W rolach głównych występują Richard Burton, Claire Bloom, Oskar Werner, Peter van Eyck, Sam Wanamaker, Rupert Davies i Cyril Cusack. Muzykę skomponował Sol Kaplan, a za zdjęcia odpowiadał Oswald Morris. Zniechęcony szpieg Alex Leamas (Burton) wraca z Berlina i musi "przyjść z zimna" i pracować w stabilnym środowisku pracy. Ale to tylko mały kawałek znacznie większej układanki... Od początku do końca jest to celowo przygnębiający film, kompletny przeciwieństwo przygód szpiegowskich serwowanych w innych energetycznych filmowych kwaterach. Nakręcony w szorstkiej monochromii, aby ustawić nastrój, obraz jest często przygnębiający, otwarcie rozmowny i złożony w swoich charakteryzacjach i narracyjnej krzywiźnie. Jednak te rzeczy nie są przeszkodą, bo to niewątpliwie materiał dla dorosłych, oplatający się inteligencją i zawiłościami dla dojrzałego fana kina, klinicznie utkaną siecią pionków, manipulacji i nieufnych mężczyzn. Tło zimnej wojny jest oznaczone jako śmiertelnie zimne, gdzie szara pogoda jest równie szara jak bezbarwny wyraz twarzy przygnębionego szpiega Burtona. W miarę jak zawirowania się nasilają i napięcie zaciska, Ritt i jego zespół doskonałych wykonawców interesują się tylko tym, aby było to realne, aż po niszczycielskie zakończenie. Nie jest to film, do którego się zwraca, gdy potrzebujesz podniesienia na duchu, ani film, który chcesz oglądać wiecznie, ale na pewno jest to dzieło, które przypomina nam, że intensywne, dobrze napisane i odegrane kino zawsze jest dostępne do obejrzenia, gdy tylko nastroj na to pozwala. 8/10