Kupiłem to na DVD za 2 funty na straganie ze sprzętem używanym kilka lat temu, potem zaktualizowałem to na blu-ray kilka miesięcy temu, gdy zobaczyłem to na wyprzedaży w HMV za trzy funty. Ale nigdy…
Kupiłem to na DVD za 2 funty na straganie ze sprzętem używanym kilka lat temu, potem zaktualizowałem to na blu-ray kilka miesięcy temu, gdy zobaczyłem to na wyprzedaży w HMV za trzy funty. Ale nigdy nie udało mi się go obejrzeć. Kupiłem to (dwukrotnie) z powodu tego, że jest to ogromny kultowy klasyk obciążony krytycznymi pochwałami (Wiki mówi mi, że czytelnicy magazynu Total Film wybrali go trzecim najlepszym filmem komediowym wszech czasów w 2000 roku i 13. najlepszym brytyjskim filmem wszech czasów w 2004 roku, został sklasyfikowany na 38. miejscu w rankingu 100 najlepszych filmów wszech czasów stacji Channel 4 w 2001 roku, ankieta 60 wybitnych brytyjskich twórców filmowych i krytyków wybrała go na 2. najlepszy brytyjski film ostatnich 25 lat w 2009 roku, zajął 118. miejsce na liście 500 najlepszych filmów wszech czasów magazynu Empire w 2008 roku). Ten film dotychczas okradł mnie z pięciu funtów. 2/10, a jestem hojny. Co za śmieć! "Trzeci najlepszy film komediowy"?!? Nigdy, przenigdy bym go w tysiąc lat nie uznał za "komedię", według jakichkolwiek mierzalnych kryteriów. To nie było tylko próbowanie bycia zabawnym, nawet nie byłem świadomy, że próbuje być zabawny. Dosłownie jedyną zabawną rzeczą w filmie było to, jak ktokolwiek na Ziemi mógł uznać ten film za dobry. W skrócie: jesteśmy pod koniec lat sześćdziesiątych, dwaj snobistyczni aktorzy (tytułowi "Withnail" i "Ja", zagranie wystarczająco dobrze przez dwóch snobistycznych aktorów: Richard E. Grant i Paul McGann, odpowiednio), mieszkają w absolutnym brudzie jak dwoje opóźnionych - mam na myśli, że nie wydają się mieć żadnego pojęcia jak obsługiwać, powiedzmy, zlew - postanawiają, że muszą wyjechać na odpoczynek na wieś, do chaty należącej do geja wuja Withnaila. Jada, leje bez przerwy, nie dogadują się z tubylcami po prostu dlatego, że są tak nielubiani idioci, potem pojawia się gej wujek i resztę filmu spędza na uporczywych i nieustannych próbach nawiązania relacji z postacią Paula McGanna, "Ja". Wracają do domu, tolerują dealera narkotyków i jego przyjaciela, którzy włamali się i zamieszkali w ich domu, "Ja" dostaje propozycję pracy aktorskiej i odchodzi. Koniec. Całkowity chłam. W rzeczywistości brzmi to lepiej, niż jest. Czytając to z powrotem, brzmi to trochę jak niezbyt udana odcinek serialu Bottom zagrany dramatycznie zamiast dla śmiechu, i chociaż występ Richarda E. Granta przypomina postać Ricka/Richa, którą Rik Mayall grał przez całą swoją karierę, Withnail & Ja NIE jest nawet tak dobry jak słaby odcinek Bottom. I Bottom mi się też nie podobał, zwłaszcza nie.