Ekranizacja słynnej powieści Stephena Kinga - Carrie, powraca na ekrany kin. Główną bohaterką jest tym razem zamknięta i introwertyczna dziewczyna, cierpiąca z powodu zbyt wielkiej religijności matki i niezrozumienia ze strony kolegów. Carrie jest ulubieńcem do szydzenia, jednak nikt nie wie o jej diabelskiej i zabójczej sile, która czeka tylko na tę ostatnią kroplę, aby mogła wyjść na wierzch i rozpętać piekło.
W tym remake'u kultowego horroru z 1976 roku reżyserka Kimberly Peirce taktownie przemalowuje stłumioną i znęcaną się telekinetyczną Carrie (Chloe Grace Moretz), która mści się na swoich kolegach z…
W tym remake'u kultowego horroru z 1976 roku reżyserka Kimberly Peirce taktownie przemalowuje stłumioną i znęcaną się telekinetyczną Carrie (Chloe Grace Moretz), która mści się na swoich kolegach z balu. Julianne Moore doskonale odegrała rolę fundamentalistycznej i demonicznie okrutnej matki Carrie.
Per Gunnar Jonsson
16. 07. 2014
70%
Było to bardzo długo od czasu, kiedy oglądałem oryginalny film Carrie. Nigdy nie byłem prawdziwym fanem oryginału. Myślałem, że zabierał za dużo czasu, zanim się rozkręcił, a zakończenie było zbyt…
Było to bardzo długo od czasu, kiedy oglądałem oryginalny film Carrie. Nigdy nie byłem prawdziwym fanem oryginału. Myślałem, że zabierał za dużo czasu, zanim się rozkręcił, a zakończenie było zbyt tragiczne. Ale wtedy byłem dość młody. Wczoraj usiadłem i obejrzałem remake. Muszę powiedzieć, że byłem zaskakująco dobry. Oczywiście, sam fakt filmu z biedną dziewczyną, którą dręczą ci szkolni idioci, albo konkretnie jeden idiota, nie można powiedzieć, że to jest historia, która naprawdę mnie przyciąga. To dość depresyjna i frustrująca historia, to trzeba przyznać. To film, który ja sam przynajmniej oglądałem dla wybuchów efektów specjalnych telekinetycznych. Muszę powiedzieć, że moim zdaniem zarówno Chloë Grace Moretz, jak i Julianne Moore, podali godne pochwały występy. Szczególnie Julianne Moore naprawdę mnie wkurzyła i sprawiła, że kręciłem się z frustracji na swoim miejscu, gdy zaczęła ze swoimi szalonymi religijnymi bzdurami. Remake jest oczywiście zawsze w pewnej niekorzyści, ponieważ już znasz ogólną historię i wiesz z grubsza, co się stanie. Dlatego podobało mi się, że mieli rozpryski telekinetycznych mocy (= efekty specjalne) dość obficie także we wczesnych częściach filmu. Nie pamiętam, żeby Carrie pokazywała wiele ze swoich mocy aż do samego końca w oryginale. Dla mnie to sprawiło, że film stał się bardziej interesujący do oglądania, ponieważ byłoby zarówno nudne, jak i frustrujące, gdyby nie były to tylko szkolne dranie i szalona matka Carrie, dręcząca Carrie do samego końca. Koniec, cóż, nadal uważam, że jest dość smutny. Byłbym o wiele szczęśliwszy, gdyby Carrie zemściła się i jakoś przeżyła, ale wtedy byłoby to zbyt wiele niezgodne z książką, więc chyba muszę żyć z depresyjnym zakończeniem. Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony filmem. To remake, który dodaje nowoczesny smak i efekty specjalne, nie niszcząc ogólnego wyglądu i uczucia oryginału.