Muszę przyznać, że wciąż mam trudności z zrozumieniem podziwu, jaki wzbudza Fellini wśród fanów. Jego filmy są pięknie sfilmowane, ale zwykle dotyczą najpłytszych jednostek błądzących w próżnym…
Muszę przyznać, że wciąż mam trudności z zrozumieniem podziwu, jaki wzbudza Fellini wśród fanów. Jego filmy są pięknie sfilmowane, ale zwykle dotyczą najpłytszych jednostek błądzących w próżnym świecie przywileju i pustki. Ten jest podobny - „Fausto“ to trochę playboy, który utknął w nieszczęśliwym małżeństwie z siostrą swojego przyjaciela „Moralda“. Wciąż zdradza żonę, a ona zazwyczaj mu wybacza, dopóki w końcu nie ucieka z ich dzieckiem. On i jego przyjaciel wyruszają, aby ją odnaleźć... Być może dojrzał i naprawdę się troszczy? Sama nie wiedziałem, ani mnie to nie obchodziło. Postacie są kobieciarzami, pijackimi chuliganami - przystojni, przypuszczam - ale ich arogancja wobec tych mniej szczęśliwych jest irytująca; ich stosunek do kobiet - podejście, które uważam za powszechne w filmach Felliniego - prawie prehistoryczne. Ma kilka momentów komedii i jest przyjemnością oglądać z jakiegokolwiek estetycznego punktu widzenia. Dobry, ale nie wspaniały...