Z piasków pustyni niczym fatamorgana wyłania się autokar. Wysiadają z niego młodzi ludzie, którzy zakładają kostiumy, wyładowują rekwizyty i rozpoczynają próbę widowiska, które przygotowują - "Jesus Christ Superstar". Judasz jest pełen obaw i wątpliwości - nie wierzy, że Jezus jest Synem Bożym, uważa, że już wkrótce nie będzie w stanie zapanować nad tysiącami swoich wyznawców. Tymczasem Maria Magdalena również przeżywa rozterkę - nie jest pewna swoich uczuć do Jezusa. Na razie jednak układa go do snu i śpiewa mu słodką kołysankę...
Ryzykowna adaptacja świetnego musicalu z chwytliwymi piosenkami. Carl Anderson wykonuje świetnego Judasza. Niektórzy inni aktorzy są również całkiem dobrzy, jak np. Barry Dennen jako Piłat, ale Ted…
Ryzykowna adaptacja świetnego musicalu z chwytliwymi piosenkami. Carl Anderson wykonuje świetnego Judasza. Niektórzy inni aktorzy są również całkiem dobrzy, jak np. Barry Dennen jako Piłat, ale Ted Neeley jako Jezus jest dosyć tchórzliwy.
CinemaSerf
02. 04. 2023
60%
Norman Jewison zorganizował wyjazd do Izraela dla wszystkich, aby pomóc tej adaptacji rockowej opery hity Lloyda Webbera i Rice’a jak najbardziej autentycznego na dużym ekranie. Ted Neeley ubiera…
Norman Jewison zorganizował wyjazd do Izraela dla wszystkich, aby pomóc tej adaptacji rockowej opery hity Lloyda Webbera i Rice’a jak najbardziej autentycznego na dużym ekranie. Ted Neeley ubiera szaty na tytułową rolę i z dużą pomocą Carla Andersona (Judasza) i Yvonne Elliman (Marii Magdaleny) odtwarza sceniczne występy, które przenoszą nas z dzisiejszości przez wieki do życia Chrystusa. Neeley zdecydowanie ma ten ustalony wygląd, ale ja go naprawdę uważałem za niezbyt imponującego (nie pomaga to, że jego numery zdecydowanie nie należą do najlepszych). W miarę jak historia nabiera tempa, dwaj pozostali naprawdę wychodzą na swoje, prowadząc zespół, który miesza historyczne i współczesne style muzyki i tańca, języka i obrazów, aby zmodernizować (w stylu lat 70.) ten prowokacyjny przekaz. Josh Mostel prezentuje dość zabawną rutynę jako nieco kampowy król Herod, a Barry Dennen podobnie jak zdezorientowany namiestnik Piłat, ale dla mnie cała ta sprawa naprawdę należy do zdrajcy Andersona. Ustawienia mu służą dobrze, Douglas Slocombe dobrze wie, jak wykorzystać starożytne zabytki i niektóre nowoczesne oświetlenie, aby dostarczyć tej dodatkowej warstwy, która odróżnia go od występu scenicznego - który, czasami, zbyt mocno przypomina. Przełomowy na pewno był, ale czas nie okazał się zbyt łaskawy, a po pięćdziesięciu latach prawie wydaje się być parodią tak samo jak „Żywot Briana” (1979). Mimo to „I Don't Know How to Love Him”, „Everything's Alright”, „Heaven on their Minds” i potężne „Gethsemane” oferują solidne teksty do rozwijającej się historii ostatnich kilku dni Jezusa. Na scenie to lubiłem, ale ten film nie tak bardzo...