Nie zamierzam żyć w środku wojny domowej. Emerytowany kapitan morza James McKay przybywa do rozległej krainy Zachodu, aby poślubić narzeczoną Patricię Terrill. Z przyjaznym, niemal pacifistycznym…
Nie zamierzam żyć w środku wojny domowej. Emerytowany kapitan morza James McKay przybywa do rozległej krainy Zachodu, aby poślubić narzeczoną Patricię Terrill. Z przyjaznym, niemal pacifistycznym podejściem do życia, McKay dezorientuje teraz mieszkańców rancza, z którymi teraz się obraca. Szczególnie Steve Leech, zarządca rancza Terrill, który od razu go nie lubi. Nie tylko to, ale wydaje się, że James trafił właśnie w sam środek rodzinnej rywalizacji między Terrillami a Hannasseyami, która właśnie ma wybuchnąć w pełną wojnę. Reżyserowany przez Williama Wylera, Wielki Kraj jest adaptacją opowiadania zatytułowanego Zasadzka w Blanco Canyon, napisanego przez Donalda Hamiltona. Pięknie sfotografowany przez Franza Planera na miejscu w Red Rock Canyon w Mojave, Kalifornia i na trzytysięcznym akrze rancza Drais w Stockton, film jest epicki pod wieloma względami. Choć historia, z jej podwójnymi motywami przemocy rodzi przemoc i nie musisz udawać twardziela, aby być twardym, jest cienka, ale Wyler nadaje jej taką operową metamorfozę, że nie trudno się tym wszystkim porwać. Pomagają ogromnie wspomniany Planer, kompozytor muzyki Jerome Moross, i imponująca i w formie obsada (Heston w znakomitym stylu twardziela i Burl Ives dostarczający nagrodzonego Oscara występu jako głowa patriarcha Hannassey Rufus), to wielka produkcja pod wieloma względami. Ogólnie rzecz biorąc, Wielki Kraj ukazuje małą historię w wielkim stylu klasycznym. Z zapadającym w pamięć aktorstwem, pięknymi krajobrazami, wielką muzyką i zauważalnymi momentami akcji (walka na pięści między Peckiem a Hestonem sama w sobie jest epicka i trwała trzy dni, aby się udało) jest to konieczne do zobaczenia dla miłośników westernu. 8/10