Hmm. Nie jestem pewien, czy krótkometrażowy film Seana Ellisa z 2004 roku naprawdę potrzebował rozwinięcia, ale przynajmniej udało mu się ponownie połączyć Seana Biggerstaffa i Emelię Fox, aby…
Hmm. Nie jestem pewien, czy krótkometrażowy film Seana Ellisa z 2004 roku naprawdę potrzebował rozwinięcia, ale przynajmniej udało mu się ponownie połączyć Seana Biggerstaffa i Emelię Fox, aby opowiedzieć tę rozszerzoną opowieść o „Benie“. Jest to student sztuki, którego niedawno porzuciła dziewczyna i nie może spać. Jego rozwiązanie - nocna praca w supermarkecie, gdzie ma okazję podziwiać różne piękne kobiety. Następuje jednak cud. Nie - nie mokre sny, odkrywa, że poprzez trzaskanie palcami może zatrzymać czas. Wszyscy klienci w jego sklepie stają się posągami. Teraz jest to zbyt dobra okazja dla naszego sfrustrowanego rysownika, więc przechadza się i szuka najpiękniejszych, po czym odsłania im piersi lub pośladki, aby mógł je narysować. Tymczasem jego życie miłosne idzie od złego do gorszego; jego najlepszy przyjaciel „Sean” (Sean Higgins) nie okazuje się zbyt pomocny, a koledzy z pracy uwielbiają głupi żart, aby zdenerwować szefa „Jenkinsa” (Stuart Goodwin), który jest przypadkowo starszym bratem chłopaka, dla którego jego dziewczyna go porzuciła. Może być dwie szkoły myślenia na temat tego, czy to jest mroczny komediowy sposób na sztukę i artyzm, czy po prostu zbyt dużo kobiecej (tylko) nagoty. Nie jestem pewien, czy mnie to obchodzi, ponieważ uważam, że ten film jest lodowato powolny i po prostu nudny. Narracja, dostarczana przez nijakiego Biggerstaffa, wahała się od samolubnej po po prostu nudną, a scenariusz nie stara się zjednać tego introspekcyjnie hormonalnego woyera z nikim oglądającym. To nie jest erotyczne, nie jest to sexy - jest to zaskakująco sterylne.