Czterech przyjaciół postanawia współpracować, aby zorganizować koncert w celu zebrania pieniędzy na zapobieżenie zamknięcia domu opieki/dziecięcego domu/lokalnego teatru itp. Jeszcze tego nie…
Czterech przyjaciół postanawia współpracować, aby zorganizować koncert w celu zebrania pieniędzy na zapobieżenie zamknięcia domu opieki/dziecięcego domu/lokalnego teatru itp. Jeszcze tego nie widzieliśmy, co nie? Mimo to, bazując na silnej obsadzie, miałem nadzieję. Nadzieja jest piękną rzeczą. Byłem rozczarowany. Postać Billy'ego Connollya wydawała mi się dwuwymiarowa i ledwo udał ją komik swoim naturalnym wdziękiem i zwycięskim uśmiechem. Postać Cedricka wydawała się zbyt przerysowana i niewiele wnosiła do filmu pomimo wystarczająco silnego występu aktora. Myślę, że fabuła i scenariusz ich zawiodły, ale oni poszli dalej i zrobili z tego to, co najlepsze. Postać Billy'ego Connollya była ironicznie wtedy najlepsza, gdy był poważny zamiast flircować i drażnić ludzi. Pauline Collins potrafiła być zabawna mimo cierpienia na napady demencji. Były piękne chwile w całym filmie i chemia między głównymi postaciami, ale nie zdołały one do końca przezwyciężyć dla mnie zatartych wątków i braku głębi w niektórych postaciach. Jako ciekawostka, podczas napisów końcowych jest miły gest, kiedy ujawniają, że wielu aktorów ze szeregów drugoplanowych miało własne kariery muzyczne, pokazując szybko ich zdjęcia sprzed lat i teraz oraz krótki opis ich drogi do sławy.