Różnica między damą a dziewczyną kwiatową nie polega na tym, jak się zachowuje, ale na to, jak jest traktowana. Profesor fonetyki z wyższej klasy społecznej Henry Higgins (Rex Harrison) zgadza się na…
Różnica między damą a dziewczyną kwiatową nie polega na tym, jak się zachowuje, ale na to, jak jest traktowana. Profesor fonetyki z wyższej klasy społecznej Henry Higgins (Rex Harrison) zgadza się na zakład, że może uczynić z hałaśliwej londyńskiej dziewczyny mówiącej Elizy Doolittle (Audrey Hepburn) osobę prezentującą się w wysokich kręgach. Wersja broadwayowska Lernera i Loewa na podstawie sztuki George'a Bernarda Shawa „Pygmalion” trafia na duży ekran i sprawia ogromną radość. Zwycięzca 8 zasłużonych Oscarów, film odznacza się doskonałymi występami, piosenkami, które albo cieszą, albo rozgrzewają serce, przepięknymi kostiumami (Cecil Beaton) i w reżyserii George'a Cukora, który potrafił połączyć elementy teatralne z podstawami ludzkich interakcji. Julie Andrews grała Elizę Doolittle na scenie i dla wielu było to bolesne, że Hepburn otrzymała rolę w tej filmowej wersji. To naprawdę nie ma znaczenia, Andrews poszła i zrobiła kolejną odoję do radości w „Mary Poppins”, podczas gdy tutaj Hepburn (zdubbingowana przez wspaniałą Marni Nixon dla numerów muzycznych) absolutnie rozświetla ekran, będąc zabawna, serdeczna i po prostu piękna w równym stopniu. Nie dla każdego oczywiście, wymaga sporo cierpliwości, ponieważ trwa 170 minut, podczas gdy niektóre problemy z przeszłości (o których mi nie zależy nawet pisać) drażnią innych. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się patrzeć na zegarek, jestem zbyt zajęty stukaniem nogami i zachwycony wszystkim. Jeśli zaangażujesz się za pierwszym razem, gdy tylko to zobaczysz? to okaże się, że to miłość, która trwa wiecznie. Bloomin Loverly! 9/10