Krzykacze! Po ogromnej miłości i zasłużonej krytycznej chwale dla filmu z 1990 roku Rona Underwooda, Tremors, mimo słabych wyników finansowych i odcięcia się wówczas głównej gwiazdy Kevina Bacona od…
Krzykacze! Po ogromnej miłości i zasłużonej krytycznej chwale dla filmu z 1990 roku Rona Underwooda, Tremors, mimo słabych wyników finansowych i odcięcia się wówczas głównej gwiazdy Kevina Bacona od filmu, sequela zawsze były prawdopodobne. I tak się stało. Fred Ward i Michael Gross powracają z pierwszego filmu i dołączają do nich Christopher Gartin, Helen Shaver i Marcelo Tubert. Underwood oddaje reżyserię S.S. Wilsonowi i współprodukuje zamiast tego, muzykę skomponował Jay Ferguson, a zdjęcia zrealizował Virgil Harper. Pomimo dodania kilku nowych bestii do mieszanki, wszystko to wydaje się bardzo takie samo, tylko bez zabawnego scenariusza i jakiegokolwiek poczucia zagrożenia. To, co uczyniło Tremors tak silnym, to że nawet gdy film żartuje, nawiązując do filmów z lat 50. z dumą, był nadal straszny i pełen napięcia. Postacie tam dawały wiarygodne poczucie niebezpieczeństwa i strachu, tutaj jest to tylko dla rozśmieszania, nigdy nie uwierzymy, że główni gracze są nawet odrobinę przestraszeni Graboidami i ich potomstwem. Fabuła poszła do przodu dla Earla (Ward) i Burta (Grossa), gdzie tym razem to Earl romansuje (Shaver jest niewykorzystana, ale urocza), a Burt jest sam, ponieważ jego Pani (Heather grana przez Rebę McEntire) go opuściła z powodu jego miłości do wojny i broni, żart, który szybko się zestarzeje. Niemniej jednak, gdy akcja nie jest w stylu CGI z ograniczonym budżetem, jest dobrze zrealizowana i zabawna, chociaż komediowe sekwencje Wilsona są płaskie, podczas gdy Ward jest wystarczająco silnym aktorem, aby film utrzymał się powyżej przeciętnej. Przyjemne dla fanów filmów z potworami, ale nigdy nie jest to konieczny wybór do obejrzenia. 5/10