Gdyby nie to, że w filmie występuje były "007", sądzę, że byłaby to niemal natychmiast zapominana dramatyczna historia z motywem gejowskim, którą można by łatwo znaleźć na Dekkoo za rok czy dwa.…
Gdyby nie to, że w filmie występuje były "007", sądzę, że byłaby to niemal natychmiast zapominana dramatyczna historia z motywem gejowskim, którą można by łatwo znaleźć na Dekkoo za rok czy dwa. Daniel Craig to niezależny, bogaty "Lee", który mieszka w mieście Meksyk, gdzie między tequilą i heroiną próbuje podrywać młodych mężczyzn. Nie jest brzydki i zazwyczaj dostaje jakąś rozrywkę (płatną lub nie), ale potem zauważa tajemniczego młodego mężczyznę, który przychodzi do ich lokalnego baru grać w szachy z rudowłosą kobietą. Zainteresowany, jego zwykle skuteczne wstępy zdają się padać na piękne, ale niezainteresowane oczy i uszy, ale on upiera się i wkrótce udaje mu się zaprzyjaźnić ze studentem "Eugenem" (Drew Starkey). Nawet gdy razem piją i rozmawiają, nadal nie jest pewien, czy jego nowe wyzwanie jest w ogóle uprawnione do jakiegoś gwałtownego biegu. Naprawdę, młody człowiek jest tak zupełnie niezdecydowany i uległy, że niemożliwe jest dla niego być pewnym prawie niczego o nim. Napoleonowa brandy może dostarczyć odpowiedzi, i faktycznie - w pewnym sensie, ale bardzo satysfakcjonującej dla starszego mężczyzny, który wyraźnie staje się obsesyjny z mężczyzną, który najlepiej wykazuje obojętność. "Lee" nie jest przyzwyczajony do tego uczucia, ale po prostu musi mieć z tym mężczyzną coś bardziej znaczącego. Nie może być tylko kolejną kreską na legowisku, więc zwraca swoją uwagę na podróż dookoła Ameryki Południowej i na towarzysza podróży. Dlaczego tam? Przeczytał o tajnej roślinie, w którą wierzy, że zarówno KGB, jak i CIA, używają jej ze względu na jej słynne zdolności telepatyczne. Być może, jeśli ją znajdzie, może sięgnąć do samej myśli swojego wspaniałego przeciwnika? Co mężczyźni naprawdę znajdują pośrodku ekwadorskiej dżungli to Lesley Manville i w tym momencie dla mnie naprawdę wszystko się posypało. Na samym końcu, ostatnie zdjęcie mówi "William S. Burroughs' Queer", jakby Luca Guadagnino mówił nam - 'nie obwiniaj mnie'. Owszem, są tam jakieś sceny seksu, ale są tak szybkie, że można je przegapić (i tak czy siak), więc na co właściwie zostaliśmy? Historia starzejącego się pijaka i narcystycznego młodego mężczyzny, którzy grają dosyć przygnębiającą formę "kotka i myszka" spotyka "domowego"? Trzeba przyznać, że Craig naprawdę dobrze sobie radzi, ale po co? Jego postać nie ma dokąd pójść, a jego zależności nie są ani atrakcyjne, ani szczególnie wiarygodne, gdy druga połowa historii wkracza w surrealistyczną w sposób dość zdesperowany. Starkey ma bardzo niewiele znaczących wypowiedzi, więc polega na swoim idealnie ułożonym wyglądzie, aby przedstawić postać, która jest przyjemna dla oka, ale zupełnie niezakłócająca dla mózgu, co w dużej mierze pasuje do całej historii, która po prostu brakuje treści. To w bizarny sposób niezaspokajające pod każdym względem i naprawdę dość charakterystycznie impotencjalne. Nie ma w tym nic naturalnego i jako opowieść o wadliwym człowieczeństwie, cóż - nie obchodziło mnie to. Wygląda dobrze, brzmi dobrze i ma całkowicie wykończony wygląd, ale jak beza, tak nie ma wiele do zgłębienia.