Nie jestem pewien, czy to naprawdę wymagało przeróbki, ale Sir Richard Attenborough był prawdopodobnie najlepszym człowiekiem do podjęcia próby podczas jego przeróbki. Jest to "Kris Kringle",…
Nie jestem pewien, czy to naprawdę wymagało przeróbki, ale Sir Richard Attenborough był prawdopodobnie najlepszym człowiekiem do podjęcia próby podczas jego przeróbki. Jest to "Kris Kringle", zwerbowany przez walczący sklep z zabawkami, aby wziął udział w ich świątecznym paradzie, gdy ich zwykły gość zbyt często się upija. Podoba mu się to i wkrótce jest w ich sklepie rozmawiając z wszystkimi dziećmi. Ma uczciwą żyłkę - mówi rodzicom, gdzie mogą taniej robić zakupy, co jest ryzykowne dla jego pracy! Jego szefowie jednak dostrzegają szansę marketingową w jego altruizmie, a zyski sklepu rosną. Nie jest popularny u wszystkich, jednak po ulicznej konfrontacji z jego laską na głowie swojego poprzednika, znajduje się w sądzie. Nie jest oskarżony o napad: próbują go zatwierdzić za twierdzenie, że jest - no, kim on nie może być. A może jednak? Jest to trochę długie, ale Sir Richard entuzjastycznie angażuje się w sprawę. Choć jego akcent nie jest tak niezawodny, jak mógłby być, wnosi do roli pewną szelmowskość. Jest dobrze wspierany przez coraz bardziej zdumionego prokuratora "Collinsa" (JT Walsh) i przez Roberta Prosky'ego na krześle sędziowskim. Jest to miła opowieść, dobrze opowiedziana, z delikatnym humorem, który atakuje społeczeństwo bah-humbug, które od dawna zapomniało, o co naprawdę powinny być święta Bożego Narodzenia. Nie ma uroku z wersji z 1947 roku, ale nadal wystarczająco przyjemne do oglądania w tym czasie roku.